Poprawiony: środa, 22 maja 2013 17:47 Wpisany przez Tadeusz Dąbrowa środa, 16 lipca 2008 00:00
Czym kierował się pisarz? Sprawa miała u Żeromskiego dwa aspekty; a więc jego ojciec Wincenty został jako piętnastoletni sierota przygarnięty przez ciotkę będącą właścicielką majątku w Rudzie Zajączkowskiej nad Łośną. Mąż dziedziczki Jan Saski chcąc dać chłopcu możność samodzielnego utrzymania się, wydzierżawił Wincentemu wieś Zajączków. O ciotce Józefacie - Janowej Saskiej napisał Żcromski:
Na twórczość moją wpływała mistrzostwem opowiadań rzeczy minionych, pokoleń a obyczajów umarłych
/Dzienniki, 5 maja 1889/
Drugi aspekt „Wiernej Rzeki" wiązał się u Stefana Żeromskiego z powstaniem styczniowym. Otóż przeciw Polakom stacjonującym zbyt długo w Małogoszczu ruszyły trzy rosyjskie oddziały wojskowe prowadzone przez Gołubowa, Czengierego i Dobrowolskiego. Wierna Rzeka stanowiła przeszkodę i przy transporcie armat udało się ją sforsować przy młynie „Ława" w pierwszej kolejności Włodzimierzowi Dobrowolskiemu, który zdystansował czasowo o dwie godziny pozostałych Moskali, za co otrzymał wyróżnienie od cara Aleksandra Drugiego. Jak pisze Żeromski rzeka do dziś przechowuje dokumenty wrzucone tam przez emisariusza rządu powstańczego Rafała Olbromskiego.
Pewnego razu w Rudzie Zajączkowskiej zjawiło się dwóch powstańców, którzy zanocowali we dworze. Nad ranem oddział kozaków niespodziewanie otoczył dwór. Powstańcy, osłaniając się wystrzałami z pistoletów, wydostali się z dworu. Hubert Olbromski, komisarz Rządu Narodowego, miał przy sobie torbę z ważnymi dokumentami powstańczymi. Nie mógł jej nigdzie ukryć, gdyż pogoń deptała mu po piętach. Tak dobiegł do rzeki „Pojął. Jęknął. Zdarł z ramienia rzemień i z zamachem cisnął skórzaną torbę - sekret Ojczyzny w głębię. Rzeka plusnęła - na znak - ni to głuchą odpowiedź. Zawarła się. Tysiącem zawinęła fal skarb powierzony. Olbromski odwrócił się twarzą do dragonów i walczył dzielnie, aż roznieśli go na szablach. A rzeka, mimo poszukiwań żołnierzy i spędzonych tu chłopów, nie wydała powierzonego sekretu. Głęboka, lodowato zimna, pędziła wartko - Wierna Rzeka.”
Drugi wątek powieści związany z osobą księcia Odrowąża. Żeromski opisuje to tak:
„Zimno ocuciło rannego. Dźwignął głowę. Leżeli w kilkuset, tworząc w zmierzchu rannym białą górę. Obdarci przez wojsko ze szmat do ostatniego gałgana - roztrzęsieni na bagnetach - poro-zgniatani przez pędzące koła armat Czengierego. Oniemiało i zacichło małogoskie pole... Nagle we wschodniej stronie, od Bolmina, rozległ się łoskot armatniego strzału. Po nim drugi, trzeci... Ten dźwięk obudził życie... Bitwa! Do broni! Do szeregu! Począł w tamtą stronę czołgać się. Dowlókł się do pierwszych drzew lasu... Uniósłszy głowę, zobaczył ludzi. Ciągnęli zwłoki kędyś popod górę. Ranny poczuł w sobie przeraźliwą trwogę, że go żywcem zakopią".
Doczołgał się do rzeki. „Zsunął do wody... i począł w bród ją przebywać. A skoro tylko zanurzył się, doznał ulgi szczególnej. Zaczerwieniła się wokoło niego czarna rzeczna woda. Zabulgotał, jak gdyby z głębi jęknął, wart jej środkowy. Tkliwym po tysiąckroć chlustaniem, pracowitym myciem woda oczyściła każdą ranę, a -jak matka ustami - wycałowała z niej srogość cierpienia. Wchłonęła w siebie ta rzeka prastara i wiecznie nowa szczodrą powstańca krew, zliczyła jej krople, skrzętnie w siebie zabrała, pojęła w głębiny, rozpuściła w sobie, wessała i dokądś poniosła, poniosła...”
Odrowąż resztkami sił doczołgał się do dworu w Niezdołach (Ruda Zajączkowska), gdzie znalazł się pod opieką starego kucharza i młodej dziewczyny, Salomei Brynickiej - córki oficjalisty z pobliskich Mieronic. Urocza, pełna poświęcenia, pielęgnuje wespół ze starym Szczepanem ciężko rannego księcia i ukrywa przed kozakami, poszukującymi powstańców. W tych tragicznych chwilach rozkwita miłość, ale przyjeżdża matka Odrowąża i zabiera go za granicę. Księżna nie chce nawet słyszeć o mezaliansie. Za opiekę nad synem płaci zrozpaczonej dziewczynie sakiewką z pieniędzmi, którą Salomea rzuca do rzeki. Po wyjeździe ukochanego umiera nagle, padając twarzą w mokry, rzeczny piach.
Na Wiernej Rzece koło Rudy i Zajączkowa znajduje się młyn. Wybudowano go na spiętrzeniu usypanym z żużla. W piętnastym wieku pracowała tu dymarka o wytopie ciągłym, gdzie miechy poruszało koło wodne, a w piecu przetapiano okoliczną rudę darniową. Sprowadzeni kopacze, czyli rudnicy wybudowali istniejącą dotąd wioskę Kopaniny. Historyk Jan Długosz odnotował pod rokiem 1440, że zajączkowska „fabrica ferrari" uposażona była w grunt orny. Dymarka pracowała sto pięćdziesiąt lat do wyczerpania wystąpień rudy. Na likwidację zakładu wyraził zgodę król Zygmunt August i miało to miejsce w 1554 roku. Stąd nazwa wymienionej miejscowości Ruda.
Niżej stał drugi młyn wodny przy wsi Młynki. Ostatnim użytkownikiem była rodzina Gorajów. Ożenił się tam i mieszkał Stanisław Kot z Gnieździsk. Na skutek donosu przesłanego do żandarmów w Łopusznie, że gospodarze przechowują i karmią partyzantów, doszło do tragedii. Pismo w posterunku przyjął Austriak Karl Landl współpracujący z polskim ruchem oporu. Udał się do sołtysa i kazał ostrzec Gorajów. Sołtys „nie miał czasu". Po trzech dniach żandarmi nocą otoczyli młyn. Sąsiedzi słyszeli gardłowe wrzaski komendy, pisk i ryk wystraszonego inwentarza, a potem strzały. Ocalał jedynie Stanisław Kot, który uciekając wpadł do wody i umknął między szuwarami. Na brzegu stał żandarm Landl. Przyglądał się brnącemu po piersi w wodzie i strzelał tak, aby nie trafić. Żandarmi działali błyskawicznie. Budynki oblano benzyną chlustając na ściany z kanistra samochodowego i podpalono. Biały szkielet murów wapiennych pogorzeliska pozostał na wiele lat, jako widoma karząca, ręka sprawiedliwego okupanta. Po wojnie w widłach rzeki koło spalonego młyna stanął pomnik z napisem podającym gehennę Gorajów.
Dziś okolice idealnie nadają się na wczasy agroturystyczne. Blisko stąd do Rezerwatu Milechowy z wąwozem i jakiniami. Okoliczne lasy pełne są jagód, poziomek i grzybów. Planowana jest również budowa zbiornika wodnego na Wiernej Rzece.
Wszelkie prawa do zamieszczanych w serwisie zdjęć i tekstów należą do ich autorów. Wykorzystanie do celów druku i kopiowanie na inne strony internetowe zdjęć i tekstów zamieszczonych w serwisie możliwe jest jedynie po otrzymaniu pisemnej zgody autora.
Chcesz skontaktować się z autorem tekstu, masz swoją ciekawą propozycję, która może wzbogacić serwis swietokrzyskie.org.pl lub zauważyłeś gdzieś błąd w tekście? Daj nam o tym znać. Na Wasze maile postaramy się odpowiedzieć jak to tylko będzie możliwe, jednak w terminie nie dłuższym niż 24 godziny.
kontakt@swietokrzyskie.org.pl