Nalewki? To moja specjalność
Poprawiony: wtorek, 15 maja 2012 19:39
Wpisany przez Krzysztof Żołądek
sobota, 06 sierpnia 2011 10:41
Nalewka z owoców to trunek w smaku wyborny. Smakuje nie tylko w mroźne zimowe wieczory, ale też w chłodne letnie dni można szukać w niej rozgrzewki lub po prostu - delektować się smakiem. Bo to trunek, podobnie jak i wino, przygotowywany dla smakoszy i przez nich doceniany.
Samo przygotowywanie nalewek, by goście mogli się delektować ich smakiem jest od dawna hobby Agnieszki Szymczyk, prowadzącej już od 10 lat własne gospodarstwo agroturystyczne w Kluczewsku. Jej goście chwalą gospodynię za kunszt, ale również za umiejętne łączenie składników nalewek. Nie bez powodu też w 2005 roku jej nalewka z kwiatu akacji została uhonorowana pierwszą nagrodą w konkursie kulinarnym "Nasze Kulinarne Dziedzictwo". Równie wybornie smakuje nalewka z lipy.
- Wbrew pozorom nalewki, w tym także tą z lipy, robi się w prosty sposób, bo i receptura zwykle jest jedna. Diabeł tkwi w szczegółach czyli składnikach i przyprawach - mówi Agnieszka Szymczyk. - W tym przypadku musimy najpierw zebrać kwiat lipy i przyrządzić z niego syrop. Następnego dnia po ostudzeniu i przecedzeniu dolewamy alkohol i odkładamy całość do leżakowania. Trzeba zachować cierpliwość, bo nalewka z kwiatu lipy jest najlepsza po upływie 3-4 miesięcy.
W produkcji nalewek najczęściej używa się czystego spirytusu, choć zwolennicy nieco słabszych odmian łączą alkohol w stosunku 0,5 l spirytusu i 0,5 l wódki.
- Wszystko jest kwestią gustu i poczucia smaku - dodaje Agnieszka Szymczyk. - Niektórzy dodają do nalewek zamiast spirytusu różnego rodzaju winiaki. Tak się robi w przypadku nalewki z tataraku. Przygotowuje się ją z kłączy tataraku, choć dziś znaleźć go jest bardzo ciężko.
Sprawdź przepisy na nalewki w dziale "Nalewki i alkohole" kuchni regionalnej
Z pewnością to co w nalewkach najlepsze, poza rzecz jasna smakiem, to kolor. Od blado-żółtych nalewek z kwiatu lipy czy sosny po nasycone purpurą i bordowymi odcieniami nalewki z aronii czy czarnej pożeczki.
- Kolor też jest ważny. Ciemną barwę ma nalewka z czarnej pożeczki, do której przygotowania używam zarówno owoców, jak i liści. Liście zbieram w pierwszych trzech dniach maja i zalewam je takim syropem z cukrem. To sobie stoi i naciąga aromatem, który później sprawi, że zapach nalewki będzie bardziej intensywny. Gdy w innym naczyniu będziemy już mieć gotowy sok z owoców czarnej pożeczki (by powstał trzeba owoce zasypać cukrem - przyp. red.) zlewamy go i czekamy dwa tygodnie by wszystko się ustało. Łączymy syrop z liści z sokiem z owoców i dodajemy alkohol. Po zmieszaniu tych składników znów całość musi leżakować. Taki optymalny okres to trzy miesiące. Musimy pamiętać, że nalewki to produkt dla cierpliwych - puentuje nasza rozmówczyni.
I tak opisywane tu nalewki leżakują po kilka miesięcy, w przeciwieństwie do innych, gdzie okres leżakowania wynosi od roku do nawet ponad dwóch lat. Jednak ta cierpliwość się opłaca, bo po otwarciu butelki z nalewką jej smak wynagradza oczekiwanie.
- Jest taka nalewka, której jeszcze nie próbowałam, a na którą trzeba czekać rok - mówi Agnieszka Szymczyk. - To nalewka z buraka ćwikłowego. Inna z tych długoterminowych to tzw. nalewka farmaceutów. Przygotowywana jest z mleka, cytryny i spirytusu. Po dolaniu alkoholu do mleka wytrąca nam się serwatka, która po ponad roku staje się nalewką.
Takie receptury tylko świadczą, że przy produkcji nalewek warto eksperymentować?
- Oczywiście. Ja jestem z zawodu plastykiem, zajmuję się tkaniną artytyczną i różne kompozycje to w zasadzie dla mnie codzienność. Kończyłam z Zakopanem szkołę Heleny Modrzejewskiej, a później w Poznaniu pracowałam w szkole, która zajmowała się sztuką sakralną. To jakoś przekłada się teraz na dobór składników do nalewek.
Jeśli ktoś ma ochotę do przekonania się jak smakują nalewki pani Agnieszki to polecamy prowadzone przez nią gospodarstwo agroturystyczne w Kluczewsku. Szczegóły można znaleźć pod tym adresem.
Nalewki? To moja specjalność
Krzysztof Żołądek
Nalewka z owoców to trunek w smaku wyborny. Smakuje nie tylko w mroźne zimowe wieczory, ale też w chłodne letnie
dni można szukać w niej rozgrzewki lub po prostu - delektować się smakiem. Bo to trunek, podobnie jak i wino,
przygotowywany dla smakoszy i przez nich doceniany. Samo przygotowywanie nalewek, by goście mogli się delektować
ich smakiem jest od dawna hobby Agnieszki Szymczyk, prowadzącej już od 10 lat własne gospodarstwo
agroturystyczne w Kluczewsku. Jej goście chwalą gospodynię za kunszt, ale również za umiejętne łączenie składników
nalewek. Nie bez powodu też w 2005 roku jej nalewka z kwiatu akacji została uhonorowana pierwszą nagrodą w
konkursie kulinarnym "Nasze Kulinarne Dziedzictwo". Równie wybornie smakuje nalewka z lipy.
- Wbrew pozorom nalewki, w tym także tą z lipy, robi się w prosty sposób, bo i receptura zwykle jest jedna. Diabeł tkwi
w szczegółach czyli składnikach i przyprawach - mówi Agnieszka Szymczyk. - W tym przypadku musimy najpierw zebrać
kwiat lipy i przyrządzić z niego syrop. Następnego dnia po ostudzeniu i przecedzeniu dolewamy alkohol i odkładamy
całość do leżakowania. Trzeba zachować cierpliwość, bo nalewka z kwiatu lipy jest najlepsza po upływie 3-4 miesięcy.
W produkcji nalewek najczęściej używa się czystego spirytusu, choć zwolennicy nieco słabszych odmian łączą alkohol w
stosunku 0,5 l spirytusu i 0,5 l wódki.
- Wszystko jest kwestią gustu i poczucia smaku - dodaje Agnieszka Szymczyk. - Niektórzy dodają do nalewek zamiast
spirytusu różnego rodzaju winiaki. Tak się robi w przypadku nalewki z tataraku. Przygotowuje się ją z kłączy tataraku,
choć dziś znaleźć go jest bardzo ciężko.
Sprawdź przepisy na nalewki w dziale "Nalewki i alkohole" kuchni regionalnej
http://swietokrzyskie.org.pl/kuchnia-regionalna/nalewki-i-alkohole
Z pewnością to co w nalewkach najlepsze, poza rzecz jasna smakiem, to kolor. Od blado-żółtych nalewek z kwiatu lipy
czy sosny po nasycone purpurą i bordowymi odcieniami nalewki z aronii czy czarnej pożeczki.
- Kolor też jest ważny. Ciemną barwę ma nalewka z czarnej pożeczki, do której przygotowania używam zarówno
owoców, jak i liści. Liście zbieram w pierwszych trzech dniach maja i zalewam je takim syropem z cukrem. To sobie stoi i
naciąga aromatem, który później sprawi, że zapach nalewki będzie bardziej intensywny. Gdy w innym naczyniu
będziemy już mieć gotowy sok z owoców czarnej pożeczki (by powstał trzeba owoce zasypać cukrem - przyp. red.)
zlewamy go i czekamy dwa tygodnie by wszystko się ustało. Łączymy syrop z liści z sokiem z owoców i dodajemy
alkohol. Po zmieszaniu tych składników znów całość musi leżakować. Taki optymalny okres to trzy miesiące. Musimy
pamiętać, że nalewki to produkt dla cierpliwych - puentuje nasza rozmówczyni.
I tak opisywane tu nalewki leżakują po kilka miesięcy, w przeciwieństwie do innych, gdzie okres leżakowania wynosi od
roku do nawet ponad dwóch lat. Jednak ta cierpliwość się opłaca, bo po otwarciu butelki z nalewką jej smak wynagradza
oczekiwanie.
- Jest taka nalewka, której jeszcze nie próbowałam, a na którą trzeba czekać rok - mówi Agnieszka Szymczyk. - To
nalewka z buraka ćwikłowego. Inna z tych długoterminowych to tzw. nalewka farmaceutów. Przygotowywana jest z
mleka, cytryny i spirytusu. Po dolaniu alkoholu do mleka wytrąca nam się serwatka, która po ponad roku staje się
nalewką.
Takie receptury tylko świadczą, że przy produkcji nalewek warto eksperymentować?
- Oczywiście. Ja jestem z zawodu plastykiem, zajmuję się tkaniną artytyczną i różne kompozycje to w zasadzie dla mnie
codzienność. Kończyłam z Zakopanem szkołę Heleny Modrzejewskiej, a później w Poznaniu pracowałam w szkole, która
zajmowała się sztuką sakralną. To jakoś przekłada się teraz na dobór składników do nalewek.
Jeśli ktoś ma ochotę do przekonania się jak smakują nalewki pani Agnieszki to polecamy prowadzone przez nią
gospodarstwo agroturystyczne w Kluczewsku. Szczegóły można znaleźć pod tym adresem.
http://www.agrinpol.pl/tkaniny_artystyczne