Kopiec Kwacała
Wpisany przez Dorota Skwark
wtorek, 29 października 2013 09:59
Taką nazwę nosi kopiec położony między wsiami Milczany i Złota, pośród pięknych sadów. Jego wysokość to ok. 5m, zaś średnica dochodzi do 20 m. Kurhan liczy sobie już ponad 5 tysięcy lat. W przeszłości był miejscem pochówku. Badania archeologiczne wykazały, że pod kopcem znajdują się cztery groby tzw. kultury mierzanowickiej, czyli ok. 1800 lat p.n.e. Oprócz kości znaleziono tu broń, pochodzącą z tamtego okresu oraz paciorki z zębów zwierzęcych, muszli małży i fajansu.
W tym roku podjęto się prac wykopaliskowych w pobliżu kurhanu. Badania okazały się owocne, gdyż odkryto fragmenty osady wczesno neolitycznej z czasów kultury Malickiej, a także z czasów kultury Złockiej. Odkryto m.in. spichlerze żywieniowe, palenisko wewnątrz domostwa z czasów neolitu oraz fragmenty naczyń i narzędzi.
Sam kopiec kryje w sobie jeszcze wiele tajemnic, ponieważ nie został jeszcze do końca zbadany. Już jego nazwa stanowi zagadkę. Według jednej z legend w przeszłości pochowano tam rycerza Kwacałę, zabitego podczas najazdu tatarskiego na Sandomierz. Inna legenda mówi o tym miejscu jako grobowcu, ale Tatarów poległych z ręki rycerza Kwacały. Tak czy inaczej była to mogiła, przy której odbywały się liczne obrzędy już w czasach pogańskich.W związku z tym kurhan do dziś ma podobno niezwykłe właściwości. Kiedyś wierzono, że kto w poście o północy podejdzie nago na sam szczyt kurhanu, powróci odziany. Inna wersja wspomina o tym, że gdy w noc świętojańską pod kurhan przybędą narzeczeni, dostaną w darze pierścienie zaręczynowe lub obrączki ślubne.
Kolejną tajemnicą tegoż miejsca jest wierzenie wywodzące się także z pogańskich czasów. Otóż pod kurhanem spotykali się mężczyźni przed pierwszymi siewami, na wiosnę. Pochodzili oni z okolicznych wiosek i dzielili się na dwie grupy. Jedna z nich miała bronić kurhanu, druga – atakować. I takim sposobem panowie toczyli bójki, a krew, która się polała, miała użyźnić ziemię i zapewnić lepsze plony. Legenda- legendą, wierzenie- wierzeniem, ale grupowe toczenie walk pozostało niektórym do dzisiaj i z tym chyba każdy się zgodzi.
Opracowano na podstawie:
A. Stolarski, „Legendy i ciekawostki ze Świętokrzyskiego”, Wydawnictwo Świętokrzyskie ELIPSA, Kielce 2008,
sandomierz.gosc.pl